Wczoraj byłam na ostatnim spotkaniu nauk przedmałżeńskich (trwały przez 10 tygodni) i dopiero teraz dotarło do mnie że ślub coraz bliżej. Ja- czyli Magda- mam jeszcze (albo tylko) 164 dni do ślubu, natomiast Madzia ma ok. 8 miesięcy.
Ale do rzeczy... dzisiejsze dania przygotowałam rano i nie ukrywam że sprawiło mi to trochę kłopotu, czułam że robię to w słusznym celu ale nie było tak przyjemnie, szczególnie jak musiałam sprzątać kuchnie (jak zabieram się do gotowania to już tak spektakularnie :) ). Mam nadzięję, że będzie smaczne. Naleśniki wyszły dobre :)
Mam pomysł jak odróżnić Magdę od Magdy- Magda która pisze tego posta to Jabco (ksywa z liceum) a Magda niech zostanie Madzią (chyba że nie obrazi sie za "Lego"- to a pro po klocków :) )
Widzimy się o 12. Smacznego.
Ale do rzeczy... dzisiejsze dania przygotowałam rano i nie ukrywam że sprawiło mi to trochę kłopotu, czułam że robię to w słusznym celu ale nie było tak przyjemnie, szczególnie jak musiałam sprzątać kuchnie (jak zabieram się do gotowania to już tak spektakularnie :) ). Mam nadzięję, że będzie smaczne. Naleśniki wyszły dobre :)
Mam pomysł jak odróżnić Magdę od Magdy- Magda która pisze tego posta to Jabco (ksywa z liceum) a Magda niech zostanie Madzią (chyba że nie obrazi sie za "Lego"- to a pro po klocków :) )
Widzimy się o 12. Smacznego.
Lego nikt do mnie nie mówił, hehe, ewentualnie klocuś. Ja bym powędrowała dalej, do czasów podstawówki, kiedy to byłam Megi, tak więc od dziś ukrywam się pod tym cwanym pseudonimem.
OdpowiedzUsuńA wogóle to Twój pseudonim będzie niedługo raczej będzie nieaktualny, ale to dopiero po maju:)
Wczoraj poszłam spać po północy - zanim zrobiłam krokiety (pierwszy raz w życiu) to zajęło mi trochę czasu... bez sprzątania, to niespodzianka dla narzeczonego na dzisiaj:P. A z tych krokietów jestem tak dumna, że zawiozłam nawet 3 szt. tego wykwintnego dania mojej mamusi, w darze jeszcze mikołajkowym by się cieszyła.
Tylko Tomaszek mój najgorzej na tym wyszedł, bo po pierwsze zostało mu sprzątanie a po drugie przez nieporozumienie siedzi dziś głodny w pracy, żadnego krokiecika jakio jedyny nie dostał, bo mówił, że kończy wcześniej - ja usłyszałam, że o 11ej, on podobno mówił, że o 15ej, a wyszło z tego, że w domu będzie normalnie ok. 17ej. No cóż, jakieś jabłko miał w torbie z tego co pamiętam...
Jesteś niedobra dla Tomaszka! Na jutro przygotuj coś dobrego :)
OdpowiedzUsuńTo zostaje Megi- chciałam zaproponować "klocek", "klocuś"- ale stwierdziłam że będzie za bardzo bezpośrednie :) hahahaha
OdpowiedzUsuńtaka refleksja "na zakończenie dnia" -
OdpowiedzUsuńwrócić po 21.30 i stanąć prosto do garów - niezła wprawka przed weselem. Tomek wprawdzie nie próżnował, bo uprał dziś wykładzinę w sypialni, ale garów nie pomył...a ja znowu dołożę.